„Nie samym złotem żyje człowiek” – parafrazując słynne powiedzenie. W końcu złoto, dzięki ogromnym stopom zwrotu, jest na ustach wszystkich. Dziś postanowiliśmy przyjrzeć się nieco miedzi, która ostatnimi tygodniami nieco “odżyła”.
Rynek miedzi ostatnimi czasy doświadczył dużej zmienności
Tomasz Niewiński, specjalista ds. rynków surowców w PKO BP, opisał te wahania w swojej notce prasowej. Zwracając uwagę na kilka kluczowych momentów.
Pod koniec stycznia cena miedzi zbliżyła się do technicznego poziomu 9 tys. USD/t, z powodu obaw przed nałożeniem przez USA ceł na towary z Kanady, Meksyku i Chin. Strach przed spowolnieniem gospodarczym oraz spadkiem popytu na surowce sprowadził cenę miedzi do 8915 USD/t 3 lutego. Co było najniższym poziomem od niemal miesiąca.
Jednak czarny scenariusz się nie zrealizował: po negocjacjach 25% cła na Meksyk i Kanadę zostały opóźnione o miesiąc, a Chiny odpowiedziały umiarkowanie na dodatkową, 10% stawkę. Te czynniki, w połączeniu z osłabieniem dolara, stworzyły warunki do rynkowego odreagowania.
7 lutego cena miedzi wzrosła po raz pierwszy od listopada ub. r. powyżej 9500 USD/t, a inwestorzy z Chin mieli istotny udział w tym wzroście. Podczas sesji 14 lutego cena metalu wystrzeliła do 9685 USD/t, co stanowiło wzrost o 9% od dołka z początku miesiąca, a spread 0-3M, który przez 19 miesięcy pozostawał w contango, przeszedł w backwardation.
Warto w tym kontekście zwrócić uwagę na to, czym są te zjawiska, które często występują w obrocie surowcami. Oba pojawiają się przy rolowaniu kontraktów futures na kolejne terminy wygasania. Pierwsze z nich, czyli contango, to sytuacja, w której cena kontraktu futures jest wyższa od aktualnej ceny spot. Z kolei backwardation to sytuacja odwrotna, kiedy ceny kontraktów terminowych są niższe niż ceny spot.

Źródło: TradigView.
Aktualnie, wskutek zwiększonego popytu z USA, ceny miedzi oscylują wokół 9,5 tys. USD. Takie poziomy obserwowano kilka miesięcy temu.
Tekst przygotował FXMAG