Połowa restauracji w Kanadzie nie generuje zysku
Jakiś czas temu przewodnicząca związku Restaurants Canada, Kelly Higginson, udzieliła wywiadu dla Financial Post, w którym opowiedziała o tym, jak naprawdę wygląda kondycja tamtejszej branży gastronomicznej. Wprost przyznała, że około połowa lokali nie jest w stanie wypracować sobie zysku. Według raportu Foodservice Facts za wcześniejszy 2023 rok, 34% restauracji generowało stratę, a kolejne 17% ledwo wychodziło na zero. We wspomnianej wyżej rozmowie Higginson przyznała, że świeższe dane niewiele się od tamtych różnią.
Sprawa wygląda jeszcze gorzej, gdy porównamy ją z tym, co działo się w branży przed pandemią. Wówczas gastronomia w Kanadzie miała się naprawdę dobrze. Przed marcem 2020 tylko 7% lokali generowało stratę, a kolejne 5% wychodziło na zero. Jak widać, raptem 5 lat temu tylko 12% lokali miało problemy finansowe, a dzisiaj mówimy już o połowie z nich.
Sytuacja wydaje się szczególnie nieciekawa w prowincjach takich jak Kolumbia Brytyjska czy Nowa Szkocja. Jak dowiadujemy się z Financial Post, w pierwszym z wymienionych regionu w ubiegłym roku zbankrutowało więcej restauracji i barów niż kiedykolwiek. Przełożyło się to na bezpośrednią stratę aż 11 tysięcy miejsc pracy. Tylko niewiele lepiej jest w takich prowincjach jak Quebec czy Ontario. Z czego to wynika?
Kanadyjczyków już nie stać na częste wyjścia do restauracji
Jak dowiadujemy się z raportu Foodservice Facts 2024 około 45% Kanadyjczyków przynajmniej raz w tygodniu wychodzi do restauracji lub zamawia z niej coś na dowóz. Koszty życia w Kanadzie w ostatnich latach jednak wzrosły, co przełożyło się na sprzedaż. Ta w kilku prowincjach, w tym tych wspomnianych wyżej, w ubiegłym roku spadła. Sprzedaż lokali gastronomicznych w Nowej Szkocji była w pierwszych trzech kwartałach 2024 roku niższa o 2% względem tego samego okresu z roku ubiegłego. Podobne spadki odnotowano w Quebecu i Ontario.
Wynika to poniekąd z faktu, że najbardziej wzrost kosztów życia odczuli młodzi, głównie generacja millenialsów, która to jest największą klientelą kanadyjskiej branży gastronomicznej. Klienci w takim okresie chętniej wybierają także jedzenie na dowóz niż w restauracji. Obecnie już jedna trzecia z nich decyduje się na zamawianie, a nie chodzenie do lokalu. Taki sposób często wychodzi taniej, choć trzeba ponieść opłatę za dowóz. Niemniej, odpadają koszty związane z domawianiem dodatkowych przystawek czy deserów, na które może namówić kelner. Na dowóz nie zamawia się także drinków, a te również stanowią istotną część sprzedaży takich restauracji. Często odpada także napiwek.
Jak dokładnie prezentuje się sprzedaż? Według raportu Foodservice Facts 2024 ta dla całego kraju co prawda w ubiegłym roku wzrosła, ale bardzo nieznacznie. Mowa bowiem tylko o 0,7% w skali roku. Nie licząc feralnego roku 2020, którego wynik zakrzywiła pandemia, jest to najmniejszy wzrost sprzedaży od ponad dekady. Jeszcze 12 miesięcy temu można było mówić o wzroście rzędu 5% rok do roku.
Sprzedaż w kanadyjskiej branży foodservice
Źródło: Raport Foodservice Facst 2024
Koszty prowadzenia restauracji rosną
Drugim powodem tak złej kondycji kanadyjskiej branży gastronomicznej są ciągle rosnące koszty prowadzenia takiego biznesu. Jak tłumaczy Mark von Schellwitz, wiceprzewodniczący Restaurants Canada, właściciele knajp w Kolumbii Brytyjskiej i Nowej Szkocji muszą liczyć się z największymi kosztami wynajmu lokali w kraju. Nawet bardziej rosną koszty operacyjne. Jak zaznacza von Schellwitz, przez ostatnie kilka lat skoczyły one o 20%.
Co gorsza, część właścicieli wciąż jest obciążona długiem CEBA. To rządowy program, który pomagał utrzymać się biznesom przy życiu w trakcie pandemii. Choć wtedy niektóre lokale to uratowało, dziś jest to dla nich ciągnący się problem. Jak wspominała Kelly Higginson, w ubiegłym roku około 20% biznesów, które skorzystały z tej pożyczki, wciąż nie było w stanie spłacić jej w terminie.
Jak to wygląda w Polsce?
Okazuje się że, polscy właściciele lokali gastronomicznych są w innej sytuacji. Dobrze została ona podsumowana w grudniowym raporcie BOŚ Banku. Stopa zysku brutto w I połowie 2024 roku dla biznesów gastronomicznych zatrudniających powyżej 9 osób wyniosła 9,9%. Warto natomiast zaznaczyć, że takich firm jest w naszym kraju znacznie mniej od mikrofirm zatrudniających poniżej 9 pracowników. W takich lokalach nie jest już aż tak dobrze. Tam stopa zysku brutto w tym samym okresie wyniosła 2,9%. Niemniej, wciąż są to wartości lepsze niż w tych samych okresach w latach 2011-2019.
Tekst przygotował FXMAG