W wczorajszym wydaniu „Dzienniku Gazety Prawnej”, były prezes Rafako Radosław Domagalski-Łabędzki podzielił się swoją perspektywą dot. swojego odwołania oraz podzielił się własnymi spostrzeżeniami odnośnie sytuacji spółki. Jego zdaniem ich „wniosek o upadłość to kwestia kilku tygodni”. Obecny zarząd firmy stanowczo dementuje tezy byłego już prezesa w rozmowie dla WNP.PL.
Rafako bankrutem?
Tak przynajmniej, twierdzi Radosław Domagalski-Łabędzki, który do niedawna zasiadał na stanowisku prezesa zarządu. 2 czerwca, walne zgromadzenie podjęło decyzję o odwołaniu go ze stanowiska prezesa na którym zasiadał od stycznia roku 2021. Na łamach wczorajszego wydania „Dziennika Gazety Prawnej” były już prezes podzielił się rzekomym powodem swojego odwołania oraz stwierdził, że upadłość Rafako to kwestia „kilku tygodni”.
W jego ocenie został odwołany z powodu niechęci walnego zgromadzenia na jego propozycje ratowania spółki, tj. konwersji wierzytelności Rafako na akcje.
– Postawiłem sprawę zero-jedynkowo. Albo na walnym zgromadzeniu zapada zgoda na konwersję wierzytelności na akcje, albo składam rezygnację. Rada nadzorcza uprzedziła mój ruch i zostałem zwolniony. Wydaje się, że nie wszyscy akcjonariusze chcą ratować firmę. – przekazuje „DGP” ubiegły prezes.
W tym samym tekście, były wiceprezes ds. finansowych, Dawid Jaworski poinformował, że głównymi przeciwnikami konwersji miały być instytucje finansowe, które były w przeszłości posiadaczami grupy PBG. Na czele tej grupy ma stać państwowy Bank Pekao.
Radosław Domagalski-Łabędzki twierdzi, że sytuacja spółki jest tak ciężka, a „wniosek o upadłość to kwestia kilku tygodni”. Ponadto zasugerował, że potencjalny upadek raciborskiego producenta może kosztować spółki skarbu państwa (będące największymi akcjonariuszami Rafako) nawet 400 – 500 mln zł!
Odpowiedź na zarzuty byłego prezesa
Piotr Zimmerman, przewodniczący rady nadzorczej Rafako, w oświadczeniu dla WNP.PL neguje relację Radosława Domagalskiego-Łabędzkiego.
– Pan Radosław Domagalski-Łabędzki nie deklarował radzie nadzorczej zamiaru złożenia rezygnacji z funkcji prezesa w przypadku braku podjęcia uchwał dotyczących konwersji wierzytelności na akcje –możemy przeczytać w wysłanym przez niego komunikacie.
Ponadto poinformował, że kością niezgody miały być wysokie zarobki Domagalskiego-Łabędzkiego, które spowodowały „utratę zaufania” (sic!). Zaznaczył, że rada nadzorcza nie mogła zaakceptować sytuacji w której, podczas trwania restrukturyzacji i ogłaszania zwolnień grupowych, prezes zarządu zarobił 3,75 mln zł (co zostało ujawnione na 118 str. Skonsolidowanego Sprawozdania Finansowego Spółki za rok 2022). Radosław Domagalski-Łabędzki miał m.in. bez wiedzy i akceptacji rady nadzorczej wypłacić sobie premię za dokończenie bloku o mocy 910 MW w Elektrowni Nowe Jaworzno.
Dla porównania, wg. sprawozdania finansowego PKN Orlen, wynagrodzenie prezesa Daniel Obajtka w 2022 r. wyniosło 1,398 mln zł.
Tekst przygotował FXMAG