Do czwartego halvingu bitcoina pozostał mniej niż rok, a jak na razie kolejny już cykl halvingowy realizuje się w najlepsze. W marcu przyszłego roku nagroda za blok w sieci BTC znów spadnie o połowę, ale to, co stanie się później będzie niezwykle ciekawe, szczególnie jeśli model stock to flow przynajmniej w części się sprawdzi. O co chodzi w „przepołowieniu” nagrody za blok, na czym polega cykl halvingowy bitcoina i czy jak dotąd cykle na BTC się sprawdziły?
Czym jest halving?
Halving to jeden z najważniejszych mechanizmów zapisanych w kodzie źródłowym bitcoina, który wspiera jego deflacyjny charakter i sprawia, że z czasem jego „rzadkość” z czasem po prostu wzrasta.
W sieci bitcoina kluczową rolę odgrywają cyfrowi górnicy, którzy za swoją pracę obliczeniową otrzymują wynagrodzenie w postaci wykopanych nowych jednostek BTC. Jest to tak zwana nagroda za blok (z j. ang: block reward), ponieważ nowe jednostki BTC są przekazywane górnikom po dołączeniu kolejnego, nowego bloku transakcyjnego do sieci blockchain. Taka sytuacja ma miejsce mniej więcej co każde 10 minut.
Na samym początku istnienia bitcoina, kiedy jego sieć ruszała w 2009 roku, nagroda za blok wynosiła aż 50 bitcoinów. Oznaczało to, że średnio co 10 minut wykopywanych było właśnie 50 nowych BTC, które zwiększały liczbę coinów w obiegu w tempie 300 bitcoinów na godzinę, 7200 BTC na dobę oraz 2,628 mln BTC rocznie.
W kodzie źródłowym pierwszej kryptowaluty zapisany jest jednak limit podaży – maksymalna liczba bitcoinów w obiegu nigdy nie przekroczy 21 000 000 jednostek. Gdyby nagroda za blok pozostała na niezmiennym poziomie 50 BTC, to wszystkie 21 mln jednostek bitcoina zostałoby wykopanych w mniej niż osiem lat od uruchomienia sieci, czyli gdzieś na przełomie 2016 i 2017 roku. Jak powszechnie wiadomo, tak się jednak nie stało, co wynika właśnie z obecności mechanizmu halvingu w sieci BTC.
Co cztery lata na pół
W kodzie źródłowym bitcoina zapisany jest mechanizm, który dokładnie co 210 000 wykopanych bloków transakcyjnych (czyli mniej więcej co cztery lata) obniża nagrodę za blok dla górników dokładnie o połowę. Stąd też wzięła się jego anglojęzyczna nazwa – halving, oznaczająca przepoławianie.
Pierwszy halving w historii bitcoina miał miejsce dokładnie 28 listopada 2012 roku, gdy sieć blockchain liczyła już 210 000 bloków. Wówczas nagroda za blok została „przepołowiona” do 25 bitcoinów. Wówczas 1 BTC był wyceniany na lekko ponad 12,5 dolara.
Drugi halving odbył się 9 lipca 2016 roku, po wykopaniu 420 000 bloków. Wtedy doszło do kolejnego podzielenia nagrody za blok na pół, co oznaczało spadek wynagrodzenia dla górników do poziomu 12,5 BTC za blok. Co ciekawe wówczas 1 BTC kosztował już niecałe 680 dolarów.
Trzeci halving odbył się 11 maja 2020 roku i wówczas nagroda za blok spadła do obowiązującego obecnie poziomu 6,25 BTC. Kurs bitcoina w tamtym momencie wynosił już niecałe 9600 dolarów.
Kolejny, czwarty w historii bitcoina halving nastąpi mniej więcej za 225 dni, czyli w okolicach 12 marca 2024 roku, na wysokości bloku 840 000. Wówczas nagroda za blok spadnie do poziomu 3,125 BTC. Jaka będzie wtedy cena bitcoina? Tego oczywiście jeszcze nie wiemy, można się jednak domyślać – a wręcz być pewnym – że dużo wyższa niż podczas trzeciego halvingu, co wpisuje się zresztą w pewien schemat, a nawet cykl, który nazwany został halvingowym.
Zanim wszystkie 21 mln bitcoinów zostanie wykopanych, dojdzie łącznie do 34 halvingów. Oznacza to, że ostatnie jednostki BTC zostaną wykopane dopiero w okolicach maja 2140 r. A co będzie później? To już problem przyszłych pokoleń, choć po wykopaniu wszystkich jednostek bitcoina jego podaż nie będzie już rosła, co oznacza że sieć przestanie charakteryzować się malejącą stopą inflacji, stając się prawdziwie deflacyjną.
Górnicy będą wówczas wykonywać swoją pracę w zamian za prowizje transakcyjne.
Im mniej, tym więcej
Obok ściśle ograniczonej liczby jednostek w obiegu, halving jest jednym z kluczowych mechanizmów, które odpowiadają za wzrosty jego notowań w czasie. Dzieje się tak dlatego, że systematycznie zmniejsza on stopę inflacji w sieci bitcoina i sprawia, że górnicy za swoją pracę obliczeniową otrzymują nominalnie coraz mniej jednostek kryptowaluty. W praktyce jednak ich realny zarobek w czasie jak dotąd wcale nie malał – całkowita nagroda za blok tuż przed pierwszym halvingiem w 2012 roku była warta (po ówczesnym kursie BTC) zaledwie ok. 625 dolarów. Tuż przed drugim halvingiem w 2016 roku łączna nagroda za blok, wynosząca wówczas jeszcze 25 BTC, była warta w przeliczeniu ok. 17 000 dolarów.
W przeddzień ostatniego halvingu w 2020 roku, gdy nagroda za blok wynosiła jeszcze 12,5 BTC, jej wartość wynosiła mniej więcej… 120 tys. dolarów.
Oczywiście takie proste przeliczenie kursu BTC na wysokość nagrody za blok w żadnym wypadku nie oznacza, że bycie bitcoinowym górnikiem to najlepszy interes pod słońcem. W grę wchodzi tu bowiem wiele innych czynników, takich jak rosnąca trudność wydobycia, koszty energii elektrycznej i samego wyspecjalizowanego sprzętu (koparki ASIC). Czasy, w których niemal każdy, kto dysponował w miarę mocnym komputerem, był w stanie „cokolwiek wykopać” minęły już jakąś dekadę temu. Co więcej, od wielu lat w zasadzie nie zdarza się już, aby to jeden cyfrowy górnik (nawet jeśli dysponuje dziesiątkami koparek i potężną mocą obliczeniową) zgarniał dla siebie całą nagrodę za blok.
Ten przykład miał jedynie pokazać, że mimo systematycznego i niemożliwego do zatrzymania zmniejszania nagrody za blok o połowę, jej realna wartość w czasie wcale nie spada.
Tekst przygotował FXMAG