Korona norweska ma za sobą kolejny trudny rok. To głównie czas deprecjacji, a chwilowy optymizm związany z krótkimi obiciami nie sprzyja wzrostowi gospodarczemu. Z uwagi na prognozy dotyczące wzrostu ceny ropy naftowej ponownie przyglądamy się nordyckiej walucie, prezentując perspektywy średnio- i długoterminowe.
Korona norweska najsłabszą walutą G10
W latach 90. XX wieku korona norweska w dużej mierze opierała się na ECU (europejskiej jednostki monetarnej). W kolejnych latach ECU przekształciło się w znane obecnie euro, natomiast w 1994 r. Norwegia odmówiła przystąpienia do strefy euro, zachowując tym samym swoją walutę.
NOK była powszechnie uważana za walutę o ograniczonej płynności, gdyż ma zasięg lokalny. W ostatnich latach korona traciła średnio 1,9% rocznie. W ciągu 20 lat straciła nawet ponad 30% względem EUR. Obecnie jest najmniej płynną walutą spośród państw zaliczanych do grupy G10.
NOK zależna jest od ropy naftowej, głównego skarbu naturalnego Norwegii. W 2022 r., gdy Europa zmagała się z kryzysem energetycznym, przepływy pieniężne były rekordowe, jednak w tym okresie waluta straciła na wartości niemal 6%.
Dlaczego korona norweska wciąż ulega deprecjacji?
Nie ma jednej przyczyny, która w pełni wyjaśniałaby tak dynamiczny spadek korony. Istotne znaczenie ma tutaj m.in. niska płynność. Obowiązujące przez lata środowisko niskich stóp procentowych sprawiło, że premia oprocentowania NOK w stosunku do innych walut nie została utrzymana. W ciągu ostatnich 10 lat fundusze inwestycyjne zdecydowanie rzadziej interesowały się zatem nordycką walutą.
Gdy 17 sierpnia bank centralny postanowił po raz kolejny podnieść stopy procentowe, reakcja norweskiej waluty była stłumiona, a wahania kursowe obowiązywały jedynie przez 24 godziny. Brak reakcji waluty również na pozytywne wieści z rynku surowcowego są dla decydentów sporą zagwozdką. Ida Wolden Bache, prezes Norges Banku zapowiedziała, że we wrześniu planowane są kolejne podwyżki.
Korona co prawda odbiła się od dna w lipcu, jednak po chwilowej poprawie nastąpił równie szybki spadek. Co istotne, nie pomogła nawet wiadomość o przedłużeniu dobrowolnych cięć w produkcji przez OPEC+, reprezentowanych przez Arabię Saudyjską i Rosję.
Wielu ekonomistów uważa, że reakcje Norges Banku są nieadekwatne do obecnej sytuacji. Analizując dane dotyczące handlu detalicznego widać, że kluczowe znaczenie ma ropa naftowa. W przypadku słabej waluty lokalnej deficyt ulega pogłębieniu, a cierpi gospodarka. Często słyszy się o rodzimym funduszu naftowym, który każdego roku osiąga rekordowe wyniki. Należy zauważyć jednak, że dysponuje on wyłącznie aktywami w walutach obcych.
Według Danske Banku, bank centralny Norwegii “musi być przygnębiony faktem”, że po podniesieniu stóp procentowych do poziomu niewidzianego od lat, oczekiwania cenowe i płacowe ponownie rosną. Żadna radykalna zmiana nie miała miejsca, pojawiło się natomiast ryzyko wystąpienia spirali cenowo-płacowej. Wzrost gospodarczy wykazuje oznaki spowolnienia, a inflacja przez całe lato utrzymywała się na wysokim poziomie.
Tekst przygotował FXMAG