Trwa uranowa hossa. W ciągu 3 lat cena surowca poszła w górę o ponad 100%. Ta hossa miała przerwę na zmienność, wywołaną wybuchem wojny w Ukrainie, ale byki po chwilowej utracie rytmu, odzyskały go. „Rynek byka na uranie jest zdefiniowany przez uznanie przez rządy wielkiej roli uranu w transformacji energetycznej. Co prawda do niedawna to źródła odnawialne przyciągały więcej inwestycji, ale to się zmienia, bo nastroje w odniesieniu do energetyki jądrowej znacznie się poprawiły” – wskazują analitycy firmy Sprott.
Czemu cena uranu rośnie jak na drożdżach
Analitycy firmy Sprott przypominają, że energia jądrowa ma bardzo niski ślad węglowy w całym cyklu i jest najbardziej niezawodnym źródłem energii. „Tymczasem energia odnawialna ma znacznie niższe współczynniki wydajności, niż energia jądrowa. To dlatego władze znów zaczęły skłania się ku energii jądrowej. W ostatnich miesiącach pojawia się bezprecedensowa liczba ogłoszeń o ponownym uruchomieniu elektrowni jądrowych, przedłużeniu ich okresu eksploatacji i budowie nowych, co prawdopodobnie stworzy dodatkowe zapotrzebowanie na uran” – wskazują analitycy Sprott.
Np. Niemcy zdecydowały o przedłużeniu żywotności swoich elektrowni jądrowych, co jest niejako przyznaniem się do porażki w zakresie polityki OZE. Również Japonia, która zraziła się katastrofą w Fukushimie, przedłuża żywot elektrowni jądrowych i planuje uruchamianie nowych.
Tymczasem podaż uranu jest dość ograniczona, ponieważ zachodnie przedsiębiorstwa energetyczne nie zawierają już umów z dostawcami rosyjskimi, poziomy zapasów są zmniejszone, a obecna cena uranu pozostaje poniżej poziomu zachęcającego do ponownego uruchomienia produkcji z głębszych pokładów – wskazują analitycy Sprott.
Również Marcin Tuszkiewicz, inwestor i założyciel Squaber.com, współpracujący jako analityk z FXMAG, wskazuje, że elektrownie jądrowe odzyskują swój blask sprzed lat. „W wyniku niedoborów energii oraz nadmiarowych wydatków krajów Unii Europejskiej przekraczających 1 bln USD na zaspokojenie tych niedoborów, wręcz wymusza zwrócenie się w stronę bardziej stabilnych źródeł, niż węglowodory. Do tego dochodzą plany uchwalane jeszcze przed wojną na Ukrainie, mające na celu redukcję emisji CO2” – wskazuje Tuszkiewicz.
Przypomina, że elektrownie jądrowe są jednymi z najbezpieczniejszych źródeł energii, ponieważ śmiertelność na 1 TWh wyprodukowanej energii wynosi mniej, niż 0,01 osoby, uwzględniając wszystkie zgony wywołane także skażeniem po wybuchu w Czarnobylu. „Co więcej, produkcja energii jest pozbawiona emisji CO2, zatem raz wybudowana elektrownia już nie emituje w ogóle CO2. Nie wspominając już o ilości miejsca potrzebnego do wyprodukowania 1 MWh. Elektrownie jądrowe wymagają najmniej spośród znanych metod produkowania energii, ponieważ zaledwie 0,3 m2 na MWh, podczas gdy np. panele fotowoltaiczne wymagają 19 m2 na MWh” – podkreśla Tuszkiewicz.
Tekst sporządził FXMAG