Niezrealizowane straty amerykańskich banków osiągają astronomiczne rozmiary. Problemu nie ma, dopóki instytucje nie będą zmuszone pozbyć się stratnych papierów. To poważne zagrożenie, które w zeszłym roku doprowadziło do upadku Silicon Valley Bank.
Ciemna strona banków w USA
Stanowią one obecnie aż 33% całego kapitału własnego banków w USA i wynoszą około 700 mld USD. Są to obligacje, których wartość spadła wraz ze wzrostem stóp procentowych.
Aby spojrzeć na to z perspektywy, nawet w najgorszym momencie w 2008 roku, niezrealizowane straty stanowiły jedynie około 5% kapitału własnego. Przed kryzysem banków regionalnych w USA odsetek ten poprawiał się i wynosił 22%. Jednak od tego czasu obserwujemy gwałtowny wzrost niezrealizowanych strat.
Kryzys banków regionalnych to głośna sprawa, zakończona upadkiem Silicon Valley Bank (SVB). Bank musiał sprzedać papiery, które przez długi czas były niezrealizowanymi stratami. Mieliśmy kilkutygodniową panikę finansową na początku 2023 roku.
Wykres: Niezrealizowane straty banków w USA w mld USD
Źródło: FDIC, Breakingviews, J.Foley
Jeśli bank ma zamiar i możliwość utrzymania inwestycji do czasu jej zapadalności, niezrealizowana strata pozostaje teoretyczna. Jednak niekiedy konieczna jest sprzedaż, jak w przypadku SVB.
Kalifornijski pożyczkodawca miał niezrealizowane straty na obligacjach rządowych i papierach wartościowych zabezpieczonych hipoteką odpowiadające dużej części jego kapitału. Bank musiał pozbyć się obligacji, co spowodowało rzeczywiste straty.
Rezerwa Federalna postanowiła naprawić problem. Powstał program BTFP, który udostępnia dodatkowe finansowanie instytucjom depozytowym, aby pomóc bankom w zaspokojeniu potrzeb ich deponentów.
W skrócie, BTFP jest dodatkowym źródłem płynności, które eliminuje potrzebę szybkiej sprzedaży stratnych papierów wartościowych w czasach napięć. Rozwiązanie to jest jednak “łatą”, a nie kompleksową zmianą.
Kreatywna księgowość amerykańskich banków
Przypadek SVB mógł skłonić organy regulacyjne do uniknięcia powtórki w przyszłości. Jednak banki nadal gromadzą straty, które nie mają wpływu na ich zyski. Problemem jest to, jak instytucje te klasyfikują papiery wartościowe w swoich księgach.
Pierwszą i najprostszą opcją jest klasyfikacja papierów wartościowych według ich wartości rynkowej. Ma to miejsce w przypadku aktywów, które najprawdopodobniej zostaną sprzedane w krótkim czasie.
Drugą opcją jest klasyfikowania papierów jako „utrzymywanych do terminu zapadalności”, których sprzedaż nie jest planowana. Znajdują się one w bilansie banku po cenie zakupu plus wszelkie drobne korekty.
Według MFW około 10% wszystkich globalnych aktywów bankowych jest skategoryzowana w ten sposób. Banki w dużej mierze ignorują niezrealizowane straty i zyski z wahań rynkowych na tych papierach wartościowych, wspominając o nich jedynie w przypisach księgowych. To właśnie te papierowe straty gwałtownie wzrosły.
Według FDIC, w III kwartale 2023 roku niezrealizowane straty z aktywów “utrzymywanych do terminu zapadalności” (HTM) w amerykańskich bankach osiągnęły rekordowy poziom 390 mld USD.
Trzecią możliwością jest uznanie przez bank aktywów jako “dostępnych do sprzedaży” (ATS). W tym przypadku, banki zgłaszają niezrealizowane straty, ale nie wpływają one na zyski. W Stanach Zjednoczonych organy regulacyjne ignorują te pozycje przy obliczaniu regulacyjnych wskaźników kapitałowych dla wszystkich banków z wyjątkiem największych.
Zgodnie z zaproponowanymi niedawno nowymi zasadami, surowsze traktowanie może wkrótce dotyczyć wszystkich banków o aktywach przekraczających 100 mld USD.
Problem polega na tym, że różnica między aktywami HTM i ATS zależy od interpretacji banku. Inwestor nie jest w stanie ocenić czy bank rzeczywiście utrzyma obligację do czasu jej zapadalności. Problemu nie ma dopóki bank nie jest zmuszony do pozyskania dodatkowej gotówki. Tak było w przypadku Silicon Valley Bank.
Niepokoje są szczególnie istotne w przypadku mniejszych banków z dużymi niezrealizowanymi stratami, które opierają się na mniejszej liczbie depozytów. W przypadku dużych banków inwestycyjnych, jak Goldman Sachs czy JP Morgan, problem nie jest aż tak poważny.
Jednym z rozwiązań mogłoby być zmuszenie banków do wyceny wszystkiego po cenie rynkowej. To pozwoliłoby uniknąć rozmytej czy “kreatywnej” księgowości. Jednak ta zmiana wymagałaby zapewne żmudnego procesu i poważną zmianę standardów rachunkowości. Należy także oczekiwać olbrzymiego sprzeciwu ze strony banków, zwłaszcza, że zmiany szkodziłyby ich finansom (przynajmniej na papierze).
„4 lata temu banki miały około 100 mld USD niezrealizowanych zysków. Teraz mają 700 mld USD niezrealizowanych strat. Pytanie brzmi, co się stanie, gdy BTFP wygaśnie za kilka miesięcy?” – stwierdził Adam Kobeissi, analityk The Kobeissi Letter.
Tekst przygotował FXMAG