Ostatni czas przyniósł ulgę amerykańskim kredytobiorcom. Ta jednak była znacznie niższa niż oczekiwano. Na gwałtowniejszy spadek oprocentowania kredytów hipotecznych trzeba jeszcze zaczekać…
Ulga dla kredytobiorców początkiem zmian?
Na podstawie badania Bankrate oprocentowanie kredytów mieszkaniowych spadło w tym tygodniu. Średnia stopa wyniosła 7,69%, wciąż jednak oscylując wokół poziomu 8%. To niewielka ulega dla kredytobiorców, która może być sygnałem dla wolniejszych niż zakładano zmian.
Wzrost oprocentowania istotnie przełożył się na rynek, blokując sprzedaż. To trudna sytuacja szczególnie z perspektywy młodych nabywców, którzy planują zakup swojej pierwszej nieruchomości.
W bieżącym roku średni dochód amerykańskiego gospodarstwa domowego ma wynieść 96 300 USD. Średnia cena, w jakiej sprzedawano domy w ostatnich miesiącach to natomiast 394 300 USD. Przeliczając to na wymagania kredytowe (i uwzględniając wkład własny na poziomie 20%), przy bieżącym oprocentowaniu wynoszącym 7,69%, średnia rata to 2246 USD, a więc 28% miesięcznego dochodu analizowanej rodziny.
Dlaczego oprocentowanie kredytów wciąż rośnie?
Na poziom oprocentowania kredytów hipotecznych składa się obecnie kilka istotnych czynników makroekonomicznych. To przede wszystkim odporność amerykańskiej gospodarki, działania Fed zmierzające do obniżenia inflacji i gwałtowny wzrost rentowności 10-letnich obligacji skarbowych. Te ostatnie służą jako nieformalny punkt odniesienia dla oprocentowania kredytów hipotecznych zaciąganych na 30 lat.
Ulga w oprocentowaniu, którą obecnie obserwujemy, powiązana jest właśnie z osłabieniem się tempa wzrostu rentowności.
“W końcu wygląda na to, że nareszcie rozpoczęła się ucieczka w bezpieczne miejsce i popyt na 10-letnie obligacje skarbowe znacznie wzrósł, co spowodowało spadek rentowności tych banknotów” – skomentował Ken Johnson, ekonomista z Florida Atlantic University.
Niestety uczestnicy rynku obawiają się, że nawet jeśli Rezerwa Federalna podejmie decyzję o kolejnej obniżce stóp procentowych, niewiele to zmieni. Rynek pozostaje pod wpływem dwóch czynników. Pierwszy z nich to zmniejszenie przystępności cenowej dla kupujących. Drugi to natomiast efekt blokady (zwany również efektem blokowania stawki), czyli wzmocnienie uzależnienia od stawki dla sprzedających. W rezultacie dochodzi do sytuacji, gdy sprzedaż jest hamowana.
Na wczorajszym przemówieniu Jerome Powell przyznał, że nie jest pewien, czy Fed zrobił wszystko, aby zatrzymać inflację. Rynek zareagował spadkiem i zinterpretował to jako zapowiedź kolejnych możliwych podwyżek.
“Rezerwa Federalna jest skupiona na utrzymaniu wystarczająco restrykcyjnej polityki pieniężnej, aby ściągnąć inflację do 2% w ciągu pewnego czasu. Nie jesteśmy pewni, czy osiągnęliśmy już takie nastawienie” – skomentował prezes Fedu.
Ekonomiści prognozowali mocniejszy spadek oprocentowania do końca 2023 r. Siła gospodarki pokrzyżowała te plany, pokazując konieczność rewizji danych. Stowarzyszenie Bankowców Mortgage Bankers Association prognozuje, że 30-letnia stała stopa procentowa spadnie do 7,2% do końca bieżącego roku.
Tekst przygotował FXMAG