Bunt Prigożyna
Ostatnimi dniami zarówno o Grupie Wagnera jak i ich liderze Jewgieniju Prigożynie było naprawdę głośno, z powodu wypowiedzenia przez nich posłuszeństwa armii rosyjskiej i rozpoczęciu „Marszu na Moskwę”. Bunt najemników wybuchnął, po tym jak ich pozycje zostały ostrzelane przez armię rosyjską, co było punktem kulminacyjnym w sporze Prigożyna z rosyjskim establishmentem wojskowym. Wagnerowcy w ramach buntu zaatakowali rosyjski sztab wojskowy w Rostowie nad Donem, domagając się dymisji ministra obrony Siergieja Szojgu. Prezydent Rosji Władimir Putin, w odpowiedzi na tamte wydarzenia nazwał ich działania „zdradą”, która zostanie surowo ukarana.
Dzięki mediacjom z białoruskim liderem Łukaszenką, bunt skończył się równie szybko co zaczął… Prigożyn ogłosił wycofanie najemników i odwrót w celu uniknięcia „przelewu krwi”, co pozwoliło otrzymać mu i jego wiernym żołnierzom azyl w Białorusi. Tym samym Putin pokazał swoją słabość – mimo jego hucznych zapowiedzi, Prigożyn nie zostanie ukarany przez rosyjski wymiar sprawiedliwości. Ponadto rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow zapowiedział wczoraj, że działania Grupy Wagnera w Afryce będą kontynuowane. Mimo nieudanej próby puczu Wagnerowcy są potrzebni Putinowi, a ich obecność w Afryce jest kluczowym gwarantem rosyjskich wpływów na czarnym kontynencie i nie tylko…
Krwawy afrykański biznes
Instytucja „Global Initiative against Transnational Organized Crime” (GI-TOC) opublikowała niedawno raport na temat działalności Grupy Wagnera w Afryce. Okazuje się, że prywatna armia Prigożyna przede wszystkim skupia się na zwiększeniu wpływów ekonomicznych i militarnych Rosji w Afryce.
Ponadto raport wykazał, że jest to najbardziej wpływowy rosyjski podmiot w Afryce, a ich działalność znaczne wykracza poza obowiązki typowych najemników. Okazuje się, że Wagnerowcy są ściśle powiązani z wieloma firmami-przykrywkami działającymi na miejscu.
Poniżej opiszę największe „krwawe biznesy” Wagnerowców w Afryce, ilustrując tym samym schemat ich działania, oraz ich zły wpływ na kontynent afrykański.
Sudan
Sudan, ze względu na swoje położenie i bogate źródła surowców, to kluczowy kraj dla rosyjskich wpływów w Afryce. Dlatego znajduje się w strefie ich zainteresowań już od dłuższego czasu. Wagnerowcy pojawili się tam za rządów dyktatora Omara al-Bashira (rządził w latach 1993 – 2019). W 2017 r. sudański dyktator spotkał się z Putinem, aby zainaugurować „nowy etap” współpracy. Wówczas obiecano prezydentowi Rosji, że Sudan może stać się rosyjskim „kluczem do Afryki”, a w zamian sudański dyktator otrzymał pomoc wojskową od Grupy Wagnera, co uchroniło go przed zamachem stanu w 2019 r.
Wówczas za militarne wsparcie dyktatora rosyjska firma-wydmuszka M-Invest otrzymała licencje na wydobycie i eksport złota. Grupa Wagnera otrzymała zadanie ochrony tej sudańskiej kopalni złota, dopuszczając się przy tym poważnych naruszeń praw człowieka. Schemat działania widoczny przy firmie M-Invest, często powtarzany jest w innych krajach afrykańskich. Poniższy graf ilustruje sieć powiązań pomiędzy rosyjskimi oligarchami a afrykańskimi firmami-przykrywkami (w tym wyżej wspomnianym M-Invest).
Obecna sytuacja w Sudanie, z powodu wybuchu wojny domowej, jest jeszcze bardziej skomplikowana. Jednak Rosja i tak w tym konflikcie znalazła sobie sojusznika – Mohameda Hamdana Dagalo, szefa paramilitarnej bojówki RSF walczącej z armią sudańską. RSF było wspierane przez Grupę Wagnera jeszcze przed wybuchem wojny domowej. W zamian za wsparcie Wagnerowców Kreml oczekuje praw do kolejnych lukratywnych kopalni. Według różnych doniesień medialnych, Rosji przede wszystkim zależy na zabezpieczeniu sobie dostępu do cennych zasobów Sudanu, które oprócz złota obejmują mangan, krzem oraz uran.
Republika Środkowoafrykańska
Tak jak wyżej wspomniałem – biznes Grupy Wagnera znacznie wykracza poza sektor bezpieczeństwa. Oprócz wydobycia sudańskiego złota rosyjscy oligarchowie, za pomocą prywatnej armii, zabezpieczyli również swoje wpływy w Republice Środkowoafrykańskiej. Otóż Grupa Wagnera, i oligarchowie z nią powiązani, czerpała ogromne zyski z handlu drewnem tropikalnego pochodzącym z Republiki Środkowoafrykańskiej. Spółka Bois Rouge, od nich zależna, otrzymała nieograniczone prawa do pozyskiwania egzotycznego drewna na obszarze 187 tys. hektarów! Co gorsza, ze względu na niedostateczne kontrole w Europie, drewno pochodzące od Wagnerowców ciężko powstrzymać przed dotarciem do europejskich klientów. Co pozwala im unikać sankcji. Cały raport OSINT-owej organizacji All Eyes on Wagner dot. handlu środkowoafrykańskim drewnem (w języku angielskim) znajdziecie pod tym linkiem.