Jeden z lokali McDonald’s działający przez ponad 30 lat w galerii w amerykańskiej galerii handlowej w stanie Kalifornia został zamknięty. Franczyzobiorca zamknął lokal, a jego tłumaczenia wywołały w Internecie wiele dyskusji. Czy jego punkt widzenia to złowieszcza przepowiednia, czy narracja typowego „Janusza Biznesu”?
McDonald ’s w San Francisco po ponad 30 latach zamknięty
Po ponad trzydziestu latach funkcjonowania McDonald ’s w galerii handlowej „Stonestown Galleria” w San Francisco franczyzobiorca został zmuszony do zamknięcia lokalu. W niedzielę na drzwiach wejściowych do restauracji wywieszono kartę z ogłoszeniem: „Jesteśmy wdzięczni, że mogliśmy być częścią Waszej codziennej rutyny żywieniowej. Czy to w postaci Egg McMuffin rano, czy Happy Meal z dziećmi po popołudniowych zakupach w Stonestown”. Scott Roderick, który prowadził McD, w e-mailu opowiedział dziennikowi San Francisco Chronicle, że jego decyzja o zamknięciu lokalu była „długa i trudna”. Koniec prowadzonego przez niego biznesu jest smutnym dniem nie tylko smutnym dniem dla niego i jego rodzin. Ale też dla wieloletnich klientów i pracowników firmy. Zaznaczył, że większość z osób pracujących w restauracji przeniosła się do pobliskich lokalizacji.
Co było powodem zamknięcia restauracji?
Scott Roderick, który był franczyzobiorcą prowadzącym lokal, obwinił za powód zamknięcia lokalu McDonald ‘s po przeszło trzydziestu latach działalności dwa czynniki. Zbyt wysoki czynsz oraz podwyżkę pensji minimalnej. Po pierwsze twierdzi on, że właściciel galerii był niechętny do negocjowania długoterminowego czynszu o „rozsądnej” stawce. Mimo tego, że jego McD działał tam tak długo. Roderick prowadzi lokale w kilku miejscach jednak w tym miejscu ponoszone przez niego koszty były największe. Jednak San Francisco Chronicle nie udało się skontaktować ze spółką, która zarządza galerią. Warto zauważyć, że mimo rzekomo wysokich kosztów w galerii wciąż działają inne lokale takie jak m.in. Chipolete Mexican Grill czy Shake Shack, a także cała strefa gastronomiczna.
Z kolei drugi z czynników, który miał zmusić go do zamknięcia to podwyżka pensji minimalna w stanie Kalifornia. 1 kwietnia w życie weszła w życie ustawa podpisana przez gubernatora Gevina Newsoma pochodzącego z partii Demokratów. Podniosła ona minimalną stawkę dla pracowników fast foodów do 20 USD za godzinę. Nie jest to jedyny lokal, który zamyka się w stanie Kalifornia. Na początku czerwca Rubio’s Coastal Grill ogłosiło, że zamknie 48 lokali w Kalifornii z powodu rosnących kosztów działalności w tym stanie. W tym pensji dla pracowników. Następnie sieć złożyła w sądzie wniosek o upadłość.
Tłumaczenie godne amerykańskiego Janusza Biznesu?
Wielu przeciwników podwyżek pensji minimalnej krytykuje ją ze względu na podnoszenie kosztów działalności przedsiębiorcy. Co nie tylko prowadzi do redukowania miejsc pracy, ale też do przerzucenia tych kosztów na konsumenta. Wyższe minimalne wynagrodzenie pracowników ma windować ceny do góry. Zwłaszcza w takich branżach jak restauracje fast food, które są mocno pracochłonne. Jednak badania przeprowadzone dwa lata temu w Oklahomie na przykładzie sieci McDonald’s nie potwierdzają tego zjawiska. Warto zauważyć, że badania przeprowadzone w stanie Oklahoma wskazują na to, że podwyżki pensji minimalnej wcale mocno nie wpływają na ceny oferowane w McDonald’s, a mimo jednej z najniższych minimalnych płac ich Big Maci są jedne z droższych w Stanach Zjednoczonych.
Tekst przygotował FXMAG