Ceny ropy nie mają ostatnio dobrej passy. Kolejne rozczarowujące dane oraz jastrzębie nastroje głównych banków centralnych, popchnęły notowania w dół, obniżając nadzieję na gwałtowne odrodzenie w przemyśle.
Rynek ropy naftowej pod presją – najważniejsze czynniki
Nad światową gospodarką wciąż pojawia się wizja recesji. Gdy Bank Anglii podniósł w czwartek stopy procentowe, ropa Brent spadła o około 3 USD/brk. Za nim podążyły banki centralne w Norwegii czy Szwajcarii.
Odbiciu nie sprzyjały także zapowiedzi prezeski Rezerwy Federalnej z San Francisco, Mary Daly, która przyznała, że “jeszcze dwie podwyżki stóp procentowych w tym roku to bardzo rozsądna prognoza”.
Początkowych spadków cen upatrywano jednak w utrzymującej się na rynku wysokiej podaży. Ta miała wynikać ze wzrostu produkcji w Iranie obarczonego sankcjami przez USA. Pojawiły się nawet sugestie, że Waszyngton tymczasowo “przymyka oko” na te działania, w związku z napiętą sytuacją geopolityczną.
Irina Slav, analityczka Oilprice.com analizując najnowsze trendy rynkowe, twierdzi, że “obecnie mamy do czynienia z recesją, niezależnie od rzeczywistych danych”. Dobrą wiadomością jest to, że jej zdaniem “jest to raczej recesja w umysłach handlarzy ropą, a nie rzeczywistej gospodarce”. Dodaje, że “nie wszytko stracone, póki kolejny bank nie upadnie z hukiem”.
Obecnie kluczowe wskaźniki aktywności produkcyjnej wskazują, że gospodarki w niektórych regionach kurczą się. Nie tylko Bank Anglii zdecydował się na mocniejszą podwyżkę, niż zakładał rynek. Nie milkną echa po ostatniej wypowiedzi Jerome’a Powella, który ostrzegł przed nadmiernym optymizmem, przypominając, że czerwcowa pauza miała na celu jedynie weryfikację dotychczasowych działań.
“Handlowcy energii obawiają się, że Fed i przyjaciele mogą sparaliżować wzrost gospodarczy w drugiej połowie roku” – skomentował dla serwisu Barron’s Edward Moya, analityk OANDA.
Tekst przygotował FXMAG