- Czy polityka Trumpa zaszkodzi światowej gospodarce?
„Dla mnie najpiękniejszym słowem w słowniku są taryfy”, mawiał Trump
Donald Trump, a obecnie również prezydent-elekt zwykł mawiać o swoim zamiłowaniu do wszelkiego rodzaju ceł. Traktuje je jako istotne narzędzie ochrony amerykańskiej gospodarki. Nie jest również tajemnicą, że jego podejście, oparte na protekcjonizmie i izolacjonizmie, stanowi centralny element strategii „America First”, która z dużym prawdopodobieństwem będzie kontynuowana w tzw. scenariuszu Trump 2.0, a więc drugiej już kadencji Republikanina w Białym Domu.
Ograniczenie globalnej współpracy gospodarczej, a więc zahamowanie dynamiki relacji międzynarodowych rodzi obawy na temat przyszłości gospodarek na całym świecie. Aby jednak mówić o realnych konsekwencjach planów Trumpa warto zastanowić się, dlaczego zajmują tak duży obszar zainteresowań przyszłego prezydenta Stanów Zjednoczonych.
Jak zauważa The Economist, Trump i jego zwolennicy twierdzą, że cła mają trzy cele
Prowadzą do zmniejszenia deficytu handlowego Ameryki, który, ich zdaniem, jest źródłem słabości gospodarczej, zachęcają firmy do produkcji w rodzimym kraju i przeciwdziałają oczywistej niesprawiedliwości globalnego systemu gospodarczego. W którym inne kraje, zwłaszcza Chiny, wykorzystują otwartość Ameryki.
Eksperci The Economist pochylili się nad weryfikacją powyższych tez w kontekście amerykańskiej gospodarki. Warto jednak zaznaczyć, że mimo silnej pozycji Stanów Zjednoczonych na arenie międzynarodowej, polityka Trumpa wpłynie na każdy kraj utrzymujący z nimi relacje. Chociaż, co warto podkreślić, zapowiadane Republikanina cła w wysokości 10% kosztowałaby każde amerykańskie gospodarstwo domowe średnio 2 tys. USD rocznie, czytamy w artykule.
Podczas kampanii wyborczej Trump oprócz ceł w wysokości 10% na towary importowane do USA zapowiadał również wprowadzenie 60% ceł na towary pochodzące z Chin. Ponadto, Republikanin powiedział, że nałoży 100% cła na towary z państw, które zrezygnują z handlu w dolarach. Nasuwa się więc kluczowe pytanie: czy dotrzyma obietnicy?
Jak wynika z sondażu przeprowadzonego wśród 50 ekonomistów przez agencję Reuters. Jedynie 25% respondentów uważa, że prezydent-elekt nie dotrzyma złożonych dotąd obietnicy. 75% ankietowanych twierdzi, że w 2025 roku Donald Trump wprowadzi zapowiadane wcześniej cła na chińskie towary.
Ankietowani ekonomiści twierdzą, że prezydent-elekt nałoży na Chiny cła już na początku przyszłego roku. Ich zdaniem, będą mieścić się one w graniach od 15 do 60%. Większość respondentów stwierdziła bowiem, że nie spodziewa się wprowadzenia ceł na poziomie 60%, ze względu na ryzyko przyspieszenia inflacji w USA.
„Spodziewamy się, że nowa administracja USA przywróci pierwotny plan Trumpa 1.0”.
Powiedział Raymond Yeung, główny ekonomista ANZ szacując, że średnie cła na chińskie towary mogą zostać podniesione o 32-37%.
Zmierzch nad światową gospodarką
Jak twierdzi CNN, większość ekonomistów nie podziela upodobania Trumpa do ceł. Twierdzą, że szkodzą zarówno konsumentom w kraju, który je narzuca, jak i firmom, które polegają na importowanych surowcach i towarach.
Wielu ekspertów jest również zgodnych, że wprowadzenie ograniczeń handlowych zaszkodzi globalnemu wzrostowi gospodarczemu. Szczególnie jeśli inne kraje wprowadzą wyższe opłaty na import ze Stanów Zjednoczonych.
Kontynuacja wyższych ceł zantagonizowałoby amerykańskich sojuszników i partnerów, prowokując światowe wojny handlowe. Szkodząc światowemu dobrobytowi gospodarczemu i podważając bezpieczeństwo narodowe – przekazali badacze z Peterson Institute for International Economics.
Analitycy z UBS szacują, że 60% cła nałożone na import z Chin i 10% cła na towary pochodzące z innych części świata obniżyłyby globalny wzrost gospodarczy o jeden punkt procentowy w 2026 roku. W Ameryce obniżyłby się on z kolei o pół punkta procentowego.
Tekst przygotował FXMAG