„Problemy banków na Zachodzie mogą się przełożyć na sentyment do polskiego sektora. Pośrednio, te problemy mogą podwyższyć koszt pozyskania kapitału w ramach emisji obligacji” – tłumaczy FXMAG Łukasz Jańczak, z-ca szefa działu analiz rynku akcji w Erste Securities.
Piotr Rosik (z-ca redaktora naczelnego FXMAG): Na początek chciałbym zapytać o to, co dzieje się ostatnio ogólnie w sektorze bankowym na Zachodzie – upadłość SVB, ratowanie Credit Suisse. Co Pan o tym sądzi – czy zaczyna się jakiś pełzający kryzys bankowy, jak on się rozwinie? Grozi nam powtórka 2008 roku? Czy problemy z Zachodu mogą się przenieść na polski sektor?
Łukasz Jańczak (z-ca szefa działu analiz rynku akcji w Erste Securities): Czuję się najbardziej komfortowo w polskim sektorze, ekspertem od europejskiego czy amerykańskiego nie jestem, ale wydaje mi się, że jeśli chodzi o USA to tam jakiegoś takiego strukturalnego problemu nie ma. Oczywiście, system bankowy to system naczyń połączonych i problem jednego banku mogą – chociaż nie muszą – przełożyć się na problemy innych banków. Silicon Valley Bank po prostu był źle zarządzany.
Sytuacja w Europie z kolei jest trochę inna. Nie od wczoraj Credit Suisse miał problemy, głównie ze swoją kulturą organizacyjną. Jego problemy z płynnością przyspieszyła i spotęgowała niefortunna wypowiedź głównego akcjonariusza, który wykluczył definitywnie dofinansowanie banku.
Czy powtórzymy rok 2008 i kryzys finansowy? Wydaje mi się, że jesteśmy w innej rzeczywistości. Podejście rządów i regulatorów jest inne. Widać, że za wszelką cenę chcą nie dopuścić do upadłości dużego banku.
I przechodząc płynnie do polskiego sektora bankowego – nie wydaje mi się, żeby ryzyko mogło się przenieść w łatwy sposób. Nasz krajowy sektor nie ma dużej ekspozycji na rynek amerykański, jest oczywiście połączenie z europejskim, ale nasze banki są dobrze skapitalizowane. Problemy banków na Zachodzie mogą się przełożyć na sentyment do sektora jako takiego.
Pośrednio, te problemy SVB czy Credit Suisse mogą się przełożyć na polskie banki, ale nie tylko na polskie, bo są wymogi pod MREL. Banki muszą emitować obligacje, by je spełnić. No i teraz w takim nerwowym momencie, koszt pozyskania kapitału będzie wysoki.
Czyli te polskie banki, które na ostatnią chwilę odłożyły emisje obligacji pod MREL, będą miały drogo.
Tak, przy czym powiedziałbym, że to są praktycznie wszystkie banki. Dopiero było przetarcie szlaków przez niektóre banki, które zrobiły pierwsze emisje. Potrzeby na ten rok szacowano na około 20-25 mld zł. Dużo jeszcze muszą wyemitować.
Pamiętajmy, że wymogi MREL-owskie już były nieco zmienione przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny. W zeszłym roku mieliśmy resolution Getin Noble Banku, na które polskie banki się złożyły, więc to niejako problem jednego resolution. Regulatorzy mogą też koniec końców łagodniej podejść do tych wymogów, lub przesunąć wymóg ich spełnienia o kolejny rok.
Zostańmy jeszcze chwilkę przy tym problemie bankowym. Znów się okazało, że zyski są prywatne, a straty są uspołeczniane. Tak powinno być?
To jest zawsze trudna decyzja, co zrobić z bankiem wpadającym w duże kłopoty. Bo z jednej strony możemy powiedzieć: „no dobra, bawicie się, chcecie zarabiać, no a jak coś wam nie wyszło, to musicie ponieść straty”. Ale pamiętajmy, że akcjonariusze SVB zostali z niczym, akcjonariusze Credit Suisse otrzymają kilka procent wartości od UBS. Poza tym, gdyby doszło do jakiegoś prawdziwego runu na depozyty w SVB czy Credit Suisse, to pytanie czy to by nie przełożyło się na efekt domina i na wygenerowanie prawdziwego kryzysu bankowego. Może lepiej dziś ponieść 10 mld CHF strat społecznych, niż za chwilę 50 mld CHF. Nie ma tutaj dobrej odpowiedzi, natomiast jest to oczywiście dobre pytanie, zawsze aktualne, o model bankowości, o filozofię bankowości.
Tekst sporządził FXMAG