Dużo się dzieje na rynku ogródków działkowych. Rośnie cena metra, rośnie liczba działek na sprzedaż. I pojawiają się pierwsze zalążki… flipowania.
Pewnie każdy zna słynny prześmiewczy żarcik o tym, że Polacy lubią spędzać urlop na RODos – czyli na Rodzinnych Ogrodach Działkowych.
W ostatnich latach ceny działek ROD znacznie wzrosły. A teraz zaczynają się nawet pojawiać zalążki mody na flipy na ogródkach. Czy to ma sens?
Czym są i ile kosztują działki na RODos
Popularność Rodzinnych Ogrodów Działkowych wzrosła skokowo w trakcie pandemii. Jednak w 2024 roku – jak pokazują dane Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE) – zainteresowanie nimi znów rośnie. PIE wskazuje, że tempo publikacji nowych ofert sprzedaży działek rekreacyjnych nie przekraczało 300 ogłoszeń w skali tygodnia do końca 2023 roku, ale w I kwartale 2024 pojawiało się średnio 491 ofert. W kwietniu 2024 r. na polski rynek średnio wpływało ponad 1 000 ofert co tydzień.
W I kwartale 2024 r. za metr kwadratowy działki ROD trzeba było zapłacić średnio 331 zł – wylicza Polski Instytut Ekonomiczny. Czyli o 38% więcej rok do roku. W ciągu kilku lat cena metra ogródka urosła o około 400%.
Podaż ogródków na sprzedaż rośnie w 2024 roku o około 200% r/r. Czy poskutkuje spadkiem cen? Na razie takiego zjawiska nie widać. Według PIE, trzeba jeszcze na nie poczekać, może się ono ujawnić w kolejnych kwartałach.

Zaczęło się natomiast ujawniać nowe zjawisko, czy też jego zalążki: flipy na RODos

Niektórzy inwestorzy, jak widać powyżej, rozważają zakup działki z altaną do remontu, która została zaniedbana przez starszą osobę.
Czy to dobry pomysł? Otóż należy pamiętać, że działki ROD… nie stanowią własności działkowiczów. Są użytkowane na podstawie tzw. dzierżawy działkowej. Działkowiec tytuł własności ma do nasadzeń, budynków i urządzeń nabytych przez niego – mówi o tym art. 30 ustawy z dnia 13 grudnia 2013 r. o rodzinnych ogrodach działkowych.
Owszem, działkowiec może poprzez umowę przenieść prawa i obowiązki wynikające z prawa do działki na inną pełnoletnią osobę fizyczną, ale jest tu pewien „haczyk”.
Tekst przygotował FXMAG